Z tego co mi wiadomo to problem z imprezami w remizie nie poległa na tym, że "ktoś nie lubi muzyki". Jakoś przez wiele lat były zabawy odpustowe, sylwestry i inne imprezy okolicznościowe. Problem pojawił się, kiedy remiza przerodziła się w pseudoklub dyskotekowy działający co sobotę z nielicznymi wyjątkami. Fajnie bo "wszyscy" się dobrze bawili, dzieci miały gdzie iść. Nikt tylko nie pomyslał o tym, że koło remizy też mieszkają ludzie, którzy chcą w sobotę odpocząć, a słuchając całonocnych krzyków i muzyki z samochodów nie było łatwo. Nie wspominając o małych dzieciach, które wybudzały się ze snu. Poza tym chyba nikt nie widział syfu który potem zostawał. Nie mówię tu o puszkach czy butelkach ale o zużytych prezerwatywach i innych ochydztwach. Sama muzyka dobiegająca z lokalu nikomu nie przeszkadzała. Proponuje wszystkim gorącym zwolennikom takich dyskotek o postawienie się na miejscu rodzin, które mieszkają w pobliżu remizy, mają dzieci i chcą żyć i spać bez strachu, czy akurat tej nocy jakiś pijany nastolatek nie zdemoluje im płotu czy samochodu. Podkreślam, że zabawy odpustowe, sylwester i inne tym podobne imprezy nikomu nie przeszkadzały.