Przypadająca 27 listopada b.r. 74 rocznica „Tragedii Kurzelowskiej" po raz kolejny przypomina o tragicznych losach naszych rodaków. Wydarzenia z okresu II wojny światowej zapisane na kartach historii Polski krwią i męczeńską śmiercią Polaków należą do najbardziej dramatycznych. Tu, na naszej ziemi, chciano zabić wiarę, nadzieję, miłość jednym strzałem w tył głowy. Historia jednak udowodniła, że ofiary Polaków nie poszły na marne i obecnie możemy się cieszyć wolną i niepodległą Ojczyzną.
W tym roku uroczystości upamiętniające to wydarzenie odbyły sie w niedzielę 27 listopada. Na uroczystej Mszy Św. pojawiło się wiele pocztów sztandarowych, organizacji kombatanckich, szkół i OSP. Uczestniczyli przedstawiciele władz samorządowych i rodziny pomorodowanych. Przemarsz pochodu uświatniła swoją grą Orkiestra OSP w Kurzelowie. Pierwszy raz wydarzenia tamtego tragicznego dnia zostały zainscenizowane na kurzelowskim rynku przez Stowarzyszenei Rekonstrukcji Historycznych "Jodła" oraz mieszkańców Kurzelowa.
RELACJA Z TYCH TRAGICZNYCH WYDARZEŃ NA PODSTAWIE OPOWIADANIA HENRYKA PAKOSZA
W dniu 25 listopada 1943 roku wieczorem partyzanci spalili naprzeciw domu Ligęzy samochód niemiecki a towary zabrali.
W dniu 26 listopada 1943 roku przyjechali Niemcy i wszystko posprawdzali, a następnego dnia czyli 27 listopada, to była sobota, wczesnym rankiem otoczyli Kurzelów i chodzili po domach z listą sporządzoną przez konfidentów i zabierali z domów mężczyzn. Na tej liście były nazwiska 24 mężczyzn, ok. 36 zabrali jeszcze jako zakładników. Ich ustawiono pod ścianami i pilnowano. Natomiast mężczyzn z listy wprowadzili na przesłuchanie do budynku, gdzie obecnie mieszka Pani Jadwiga Stępniewicz, gdyż w połowie tego budynku mieściło się Nadleśnictwo. Po przesłuchaniu skazanych na śmierć wprowadzano do budki zwanej „Jatką”, gdzie Żydzi sprzedawali mięso. „Jatka” stała na miejscu gdzie obecnie znajduje się obelisk Jana Brożka. Na przesłuchaniu zamordowali 17-letniego Tadeusza Szczuckiego oraz na schodach tego budynku zastrzelili Franciszka Czaińskiego na oczach wszystkich aresztowanych. Wyprowadzono z „Jatki” 18 osób, ustawiono czwórkami i poprowadzono w asyście Niemców pod górę piaskownicy (mały cmentarzy), kazano im się wszystkim położyć, twarzami do ziemi i na leżąco strzelano do niech z karabinu maszynowego. Niektórzy jeszcze się poruszali więc dobijano ich pistoletem. Oto lista zamordowanych:
Batorski Stefan (lat 38)
Batorski Józef syn Jana (lat 25)
Batorski Józef syn Łukasza (29)
Bocheński Tomasz (34)
Celebański Stanisław (43)
Czaiński Franciszek (41)
Drzewiecki Józef (36)
Jaskulski Adam (29)
Jaskulski Stanisław (27)
Klapiński Antoni (35)
Kmita Paweł (26)
Kochanowski Antoni (57)
Kochanowski Franciszek (27)
Kręblewski Władysław (27)
Musielski Franciszek (18)
Nożownik Ignacy (40)
Oksiński Julian (51)
Szczucki Tadeusz (17)
Urusiński Michał (50)
Wrześniak Kazimierz (31)
W tym dniu zginęło razem 20 osób, a 4 osoby zostały wywiezione do obozu koncentracyjnego i tam zostali zamordowani. Byli to: Gradoński Feliks, Gieroń Stanisław, Stępniewicz Adam i Celebański Antoni. Pozostałych mężczyzn powypuszczano do domów, a rozstrzelanych kazali zakopać.
Niemcy odjechali, a rodziny poszły na miejsce stracenia i był wielki płacz i lament.
Pani Gumińska, żona Nadleśniczego, rozstrzelanym otarła twarze z krwi i owinęła głowy białym płótnem. 19 osób zostało pochowanych w dwóch mogiłach obok siebie, natomiast Franciszka Czaińskiego rodzina pochowała na cmentarzu grzebalnym.
Wszystko to się działo w sobotę natomiast w niedzielę wszystkie Msze Święte, na których był tylko jeden wielki płacz odprawiane były za rozstrzelanych.
Tragedia kurzelowskiego świtu sprzed 64 lat zawarta jest w słowach wiersza:
„Dwudziesty siódmy listopad
Zesłał okrutnych Kainów
Wyprowadzono pod górę
Dwudziestu ojców i synów
Byli to dzieci, ojcowie
Byli też i młodzieńcy
Byli i młodzi mężowie
Których stracili tu Niemcy
Rano zawczasu o świcie
Kurzelów był otoczony
Żaden nie myślał przecie
Że będzie w tym dniu stracony
Niemcy po domach chodzili
I którzy byli na liście
Do biura ich sprowadzili
Pod karabinem w asyście
Najpierw Tadzia Szczuckiego
Który miał lat siedemnaście
Synem on był leśniczego
Oddał swe życie w tym czasie
Kaci go znaleźli w stajni
I tam go torturowali
Oprawcy okrutnie skrajni
Kości mu w rękach łamali
Gdy chłopców posprowadzali
Do biura nadleśniczego
Każdego przesłuchiwali
Do jatki odprowadzali
Nie wszyscy byli w tej jatce
Bo inni pod murem stali
I smutno stojąc w gromadzie
Myśleli, co będzie dalej
W tej jatce, która tu stała
Było nieduże mieszkanie
Tych z jatki, śmierć ich spotkała
Szczęśliwi byli przy ścianie
Tych z jatki wyprowadzają
Prowadzą ku tartakowi
Pod górą ich ustawiają
Prosto ku karabinowi
Później im klęczeć kazali
Karabin już nastawiali
W ten czas się z światem żegnali
I wszyscy w płacz uderzali
Spojrzeli w stronę kościoła
I świętej Anny błagali:
„Ratuj nas Anno święta"
Ostatni okrzyk wydali
Oficer komendę czyni
Karabin gra maszynowy
Wszyscy zostali trafieni
Na piasek pokładli głowy
Nadleśniczowa Gumińska
Przysługę im wyświadczyła
Przyniosła wody, ręcznika
Krew zastygłą wszystkim obmyła
Po tym wypadku okrutnym
Szwaby stąd poodjeżdżały
Kurzelów okrył się smutkiem
Serca się z bólu krajały”
Email : Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
kurzelow.pl